sobota, 22 grudnia 2012

lodyński autobus

Ostatnie zamówienie przedświąteczne poszło do klienta. Zamówienie było na broszkę inspirowaną Londynem. Zrobiłam sobie ranking postaci, budynków i rzeczy kojarzonych z Londynem i padło na klimatyczny dwupoziomowy autobus:)


Odjeżdża autobus nar 15 do Tower Hill, a ja kończę z filcami przynajmniej do drugiego dnia Świąt:) Rzucam w eter ciepłe pozdrowienia i życzenia rodzinnych, klimatycznych, pachnących Świąt. Pięknego czasu spędzonego z bliskimi, wielu wzruszeń, spokoju i odpoczynku.

wtorek, 18 grudnia 2012

przedświąteczne zamówienie super specjalne:)

Wow! Ten projekt to było coś. Takie wyzwania jeszcze przede mną nie postawiono. Breloczek do kluczy w kształcie kaszuba w regionalnym stroju, z nartami i kijakmi pod pachą. Pomyślałam, poszperałam, poszukałam informacji na temat kaszubskiego stroju. Potem był szkic i ppierwsza nieudanacałkiem próba szycia, a potem już poszło. Pracochłonne, ale bardzo ciekawe zlecenie, za które bardzo dziekuję:) Mam nadziję, że prezent się spodoba.

Oto on - Kaszub na nartach:)
Prawie całość wykonana z filcu, luźna koszula z materiału podszewkowego, buty z naturalnej skóry, kijki z wykałaczek i skóry, narty z drewna meranti* Sama się śmieję do siebie na wspomnienie kaszuba i pracy nad nim.



*Specjalne podziękowanie dla mojego męża Roberta, który stanął na wysokości zadania i zrobił dla mnie narty. Dziękuję!:*

owca

W domu pachnie ciastkami, po szafach chowają się prezenty, cały dom w resztkach filcu i niciach... Przygotowujemy się rodzinnie do Świąt, a wieczorami szycie idzie pełną parą, bo wypuszczam jeszcze ostatnie prezenty choinkowe.
Na koniec przed Świętami zostały mi już same zamówienia specjalne - owca breloczek. Zaznaczam, że projekt nie jest mój, znalazłam go w internecie.

wtorek, 4 grudnia 2012

Jarmark Rozmaitoości czyli Mikołajki w CSW

Szukacie niebanalnych prezentów albo brak Wam pomysłu na prezent? Nie macie planów na najbliższą sobotę? Zapraszam do CSW w Toruniu!
Najbliższa sobota 08-12, między 12 a 14 Jarmark Rozmaitości.
Ja tam będę i moje filcowe grubymi nićmi szyte broszki też. Przygotowania idą pełną parą:)




piątek, 30 listopada 2012

kalendarz adwentowy

Jutro 1 grudnia - ciekawa jestem czy w waszych domach pojawią się kalendarze adwentowe? Może mi ktoś w końcu odpowie, bo póki co moje pytania pozostają bez odpowiedzi:).

Na naszej ścianie miał zagościć w tym roku kalendarz własnego projektu i wykonania. Zdegustowana kalendarzami czekoladkowymi wpajającymi dzieciakom ideę codziennego jedzenia czekolady (kiepskiej jakości) i rozczarowana ich wykonaniem, grafiką, wszystkim! Postanowiłam, że uszyję kalendarz sama. Dzięki temu nie tylko będę miała na niego wpływ, ale i na to co moi chłopcy znajdą w środku. Będą tam od czasu do czasu słodycze, ale i małe upominki, karteczki z zaproszeniem do upieczenia ciastek z mamą itd. Za kalendarz pomimo postanowienia, że zacznę gdzieś we wrześniu, zabrałam się w połowie listopada. Przy dobrym układzie zdążyłabym do jutra, ale pech chciał, że układ nie był dobry i jestem w powijakach:) Do tego 8 grudnia dostałam szansę pokazania swoich na kiermaszu mikołajkowym w CSW, co wiąże się z koniecznością (przyjemną koniecznością! żeby nie było!) przygotowania się do tego przedsięwzięcia. Stało się więc i tego grudnia dzieciaki jeszcze nie będą miały tego zaprojektowanego kalendarza, ale będą miały namiastkę. Chwytam się planu B i chłopaki dostaną codzinnie po woreczku z niespodzianką, a kalendarz skończę po sezonie. Lepszy rydz niż nic.

A oto kalendarz w powijakach i krótki reportaż jak powstawał.





 

To pierwsze woreczki, które zaskoczą jutro rano Gucia i Franka:)

sobota, 24 listopada 2012

z niebieskim okiem

Już dawno chcaiłam zrobić broszkę z tym oczkiem i jest. Efekt fantastyczny - piękne niebiesko - błękitne oko jak morska toń. Gucio spojrzał i zapytał "mamo! czy tam w środku jest woda?"
Oceńcie sami:)

Może Twój płaszcz też jest pospolity?

Dla miłośniczki turkusu, różu, fioletu, amarantu i wszelkich szaleństw kolorystycznych, która postanowiła ożywić swój stonowany pospolity płaszcz.

Niebieska jak bryza morska brocha. Hmmm... przychodzą mi na myśl obrazki z wakacji.


I druga bajecznie kolorowa.


niedziela, 18 listopada 2012

można poszaleć

Przyszła do mnie wreszcie wyczekiwana dostawa filcu. Od pięknych soczystych kolorów można dostać zawrotu głowy. Jest w czym wybierać, można szaleć... Zainteresowanych zapraszam gorąco.

Na mnie ten stosik dziąła niezmiernie inspirująco:)

maly maly... jesteś osiołem!


Franek postarał się o nowe zadanie specjalne dla mnie. Złamał niedawno swoją różdżkę. Jak wam zapewne wiadomo, żaden szanujący się czarodziej nie czaruje złamaną różdżką, ponieważ może to grozić rzuceniem czaru na samego siebie… Dostałam więc zadanie wykonania nowej różdżki, pasującej do torby rowerowej. Z nową poszło mi w miarę łatwo i szybko, gdyż w kwestii robienia różdżek mam już małe doświadczenie;) Zrobiłam już w przeszłości moim chłopcom po różdżce, a było to po tym jak Franiula dnia pewnego przyniósł do domu pożyczoną od koleżanki różdżkę. Typowo dziewczęcą, ociekającą różem, plastikowymi świecidłami i wiejącą kiczem:) Cały wieczór biegał z nią dumny i raz po raz machał nią przed naszymi nosami wykrzykując „maly maly jesteś osiołem”:) Cudne to było i wtedy postanowiłam, że zrobię chłopcom po różdżce. Tamte już niekoniecznie nadają się do prezentacji na blogu, bo już swoje w życiu przeszły, ale dziś pochwalić się mogę nową różdżką Frania.
Wykonanie różdżki sprowadza się do wybrania gałązki pasującej do rączki czarodzieja, a potem to już kwestia wyobraźni... Moja to trochę kolorowego filcu, wyszyte inicjały czarodzieja, trochę cekinów, żeby różdżka była bardziej glamour i miękkie wypełnienie, żeby czarodziej nie zrobił nikomu krzywdy.

ta broszka to było wyzwanie


Nad niektórymi broszkami spędzam godzinę lub dwie i po wszystkim. Są jednak i takie które powstają w bólach twórczych. Obkupione są wieloma projektami na papierze, stertą pociętego materiału, wieloma próbami szycia. Do takiej broszki podchodzę kilkakrotnie, myślę o niej i nie daje mi spokoju. Podejmuję się kolejnych prób, aż wreszcie udaje mi się osiągnąć zamierzony cel. Ta broszka to był taki przypadek właśnie. Spędziłam nad nią kilka wieczorów i nie dawała mi spokoju, ale wreszcie powstała i teraz mogę powiedzieć, że efekt końcowy jest zadowalający.


Ps. Dziękuję M. za to wyzwanie!:))

nadrabiam zaległości

Nie bywałam ostatnio na blogu, co wcale nie oznacza, że leniuchowałam i rzuciałm filce w kąt. O nie, nie wręcz przeciwnie. W pewien jesienny wieczór powstał taki mak oto.

niedziela, 4 listopada 2012

liście lecą z drzew, liście lecą z drzew...

Jesiennie zrobiło się za oknami, jesienie na moim blogu, bo i zamówienia jesienne.

sowa w jesiennych barwach

Uszyłam wczoraj sowę, żeby zatrzymać na dłuższą chwilę piękne barwy polskiej jesieni. Nieco większa niż zwykle - wymiar mniej więcej formatu A5, ale spokojnie nie jest broszką! Zamknęłam w niej słońce przeświecające przez kolorowe korony jesiennych drzew.

najeżony kolorami strażnik kluczy

Wielobarwny, nastroszony, uśmiechnięty jeż na zamówienie pewnej małej dziewczynki. Mam nadzieję, że spełni się jako breloczek do kluczy i jego właścicielka nie będzie musiała nigdy długo ich szukać w kieszeni plecaka:) Breloczek jest dwustronny - z jednej strony brzucho jest różowe, a z drugiej niebieskie. Jeży się kolorami na przekór zbliżającym się szarym dniom.
z

czwartek, 18 października 2012

mak - odsłona druga - z pieską historią w tle;)

Mak nieco inny, mak malinowy. Miał być do granatowego płaszcza... Zanim jednak broszka powstała, płaszcz nie wytrzymał spaceru z psem. W zimny poranek pies ze swą panią poszedł na spacer. Poranek zimny, więc pani miała ręcę w kieszeniach. Sunia natomiast węch miała dobry i zryw całkiem niezły. Coś poczuła, szarpnęła panią, czego kieszeń płaszcza już nie wytrzymała. I taka to pieska historia:)
Ps. Broszka zajęła natomiast miejsce na płaszczu czarnym.

wtorek, 16 października 2012

nowe oblicze sowy

Za oknem drzewa szaleją zmieniając szaty, feeria barw, urodzaj kasztanów i żołędzi. Moje dzieciaki są przeszczęśliwe i codziennie wracają do domu z pełnymi kasztanami. Jesień pełną gębą!
Sowa także postanowiła poszaleć i zmieniła na jesień nieco upierzenie. Wydoroślała, stała się bardziej dostojna i bliżej jej do sowy naturalnej. Ta ze zdjęcia zamieszka w Gdańsku, na Żabiance.

w dalszym ciągu ożywiam jesienne płaszcze

Niektóre jesienne płaszcze ożywiam, a niektóre uspokajam... Dzisiejsza broszka nieco mniej krzykliwa, dopasowana charakterem do swej właścicielki;)

sobota, 29 września 2012

Zielonooki dachowiec

Wspominałam już kiedyś, że motyw sowy jest bardzo popularny i ma wielu miłośników. Znam wielu zbieraczy tych wielkookich ptaków, którzy kolekcjonują przedmioty w kształcie sowy lub też z jej motywem. Dziś muszę dodać, że i koty mają silną grupę wsparcia. Pierwszą broszkę w kształcie kota zrobiłam na zamówienie - był to prezent urodzinowy dla miłośniczki kotów. Od tamtej pory sukcesywnie wpływają zamówienia z kocim motywem. Był już szary zielonooki, szary niebieskooki i kot czarno-biały. Ten kocur kilka dni temu zamieszkał w Warszawie.

Kolorowy pomocnik fotografa


To było fajne zadanie i wyzwanie zarazem:) Coś czego  jeszcze do tej pory nie robiłam. Pewna zdolna fotografująca mama (nawiasem mówiąc ma niezłą smykałkę i oko do robienia fotek) poprosiła mnie o uszycie kolorowego pomocnika na obiektyw aparatu. Jego zadaniem jest skupianie wzroku najmłodszych modeli na aparacie. Miała to być kura (dostałam zdjęcia podobnej na wzór), im bardziej kolorowa tym lepiej.

W efekcie końcowym powstał długonogi kurczak w kolorowych getrach:) Mam nadzieję, że się sprawdzi i spełni się w powierzonej mu roli.

Szarości z odrobiną fioletu


Dostałam zamówienie na broszkę, motywem przewodnim było połączenie koloru szarego z fioletem. W efekcie poszukiwań odpowiedniego modelu, powstały 2 projekty i 2 broszki. Kwiat z kamiennym oczkiem  i jesiennie już chyba trochę – motyw drzewa wyszyty na płaskiej podstawie.



Po konsultacji z klientką wygrał model pierwszy, jednak uległ niewielkiej modyfikacji. Pozbyłyśmy się kamiennego oczka na rzecz zawijasów.

 

Wakacje, wakacje i po wakacjach

Troszkę zaniedbałam swojego bloga, ale mam usprawiedliwienie! Wypisze mi je rodzina, bo spędziliśmy razem cudowne, słoneczne, radosne i najważniejsze, że wspólne 2 tygodnie:) Tak! Byliśmy na urlopie. Od poniedziałku wracam do pracy, dzieciaki do przedszkola. W domu po urlopie wszystko poprane i poprasowane, nadszedł czas podsumowań przed nowym sezonem w pracy. To także czas, żeby podsumować co działo się w moim tajemnym świecie jeszcze przed urlopem i w jego trakcie. Zajęta pakowaniem walizek nie wrzuciłam tu kilku nowinek, więc dziś to nadrabiam.

niedziela, 2 września 2012

brocha do płaszcza

Coraz więcej znaków wskazuje nieuchronne nadejście jesieni i zimy. Jesień darzę sympatią, gorzej z zimą... więc wybaczcie jeśli będę się na jej temat zgryźliwie wypowiadać. Jednym ze znaków są zamówienia na brochy do jesiennych i zimowych płaszczy. Nie pozostaje mi nic innego jak pogodzić się z tym co z góry zaplanowane i dziergać broszki, żeby zima była bardziej kolorowa:)


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Z nowy rowerem pojawiła się nowa torba rowerowa...

W naszym domu pojawił się nowy rower biegowy. Gucio podzielił miłość Franka do tego wynalazku, a że udało sie pożyczyć dla niego drugi... to teraz mam dwie frygi jeżdżące po mieszkaniu:) Przyznam, że odziwo mi to nawet nie przeszkadza. Jakoś wolę chłopców jeżdżących na rowerach niż bawiących się cymbałkami;)

Praktycznie jednocześnie z rowerem pojawiło się pytanie Gucia: " Mamo, a kiedy uszyjesz mi torbę?". Nawet nie czy uszyję, tylko kiedy. Wybraliśmy więc wspólnie kolor głównego materiału i zabrałam się do pracy. Po dwóch wieczorach i kilku nieplanowanych przeróbkach jest i nowa torba. Gutek szczęśliwy - a to najważniejsze!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

inspirująca natura

Weekend na Mazurach zaowocował nowym pomysłem. Inspiracją okazała się natura. Moja mama ma w tym roku pięknie kwitnącą fuksję. Jej kwiat wygląda całkiem jak broszka. Muszę się z tym przespać i kilka dni pochodzić, a kto wie - może powstanie coś na kształt tego stworzonego przez naturę cuda?



wtorek, 7 sierpnia 2012

drugie życie pewnych spodni

Koleżanka przyniosła mi swoje ulubione spodnie. Ładny materiał, wciąż w dobrym stanie. Spodnie były jeszcze na nią dobre, ale wiecie jak to jest jak się coś nosi jeszcze od czasów szkolnych... Nawet jak ciuch jest ulubiony, to jednak już się nieco opatrzył, wysłużył, czas powoli na nowy. Ponadto pojawił się plama, która nie chciała dać się wywabić.
Tak powstał pomysł, żeby dać spodniom drugie życie. Powstał pomysł na zrobienie z nich broszki. Dostałam spodnie i małą karteluszkę ze szkicem jak broszka miałaby wyglądać. Założenia były dwa - po pierwsze miała być duuuża i pełna, a po drugie w środku miała być perełka, koralik.
Po przetrawieniu pomysłu zabrałam się do pracy. Ciekawa byłam co z tego wyniknie. Trochę obawiałam się, że potnę spodnie (ulubione spodnie!!) i na końcu się poddam.Tkanina okazała się trochę trudna w obróbce, bo końce się strzępiły. Największym problemem okazało się pogodzenie obu założeń. Objętość i rozmiar kwiata bardzo kłóciły mi się ze spełnieniem drugiego życzenia co do środka z perełką czy koralikami. Całe szczęście spodnie miały 2 nogawki i ostatecznie ze spodni zrobiłam 2 broszki. Jedną dużą, bardzo pełną i objętościową. Drugą z bardziej wyeksponowanym środkiem i perełkami. Całe szczęście nie zostałam przeklęta, że nie trzymałam się założeń i projektu;) Efekt końcowy zadowolił obie strony.

Co Wy na to?

Kolorowy zawrót głowy

Oto kolejna świeżynka, którą wykonałam całkiem niedawno. Szare tło z kolorowym lekko ludowym motywem. Muszę przyznać, że dość długo zajmowałam się dobraniem kolorów. Siedziałam nad nią jak mała dziewczynka nad skoplikowanymi puzzlami. Niby miałam pomysł i wszystkie elementy układanki, ale kolejne kombinacje kolorystyczne, które się pojawiały na szarym tle nie satysfakcjonowały mnie w pełni. Z sytuacji pomogło mi wybrnąć meksykańskie poncho:) Kolory pasów sąsiadujących ze sobą niby do siebie nie pasują, a jednak tworzą harmonijną, kolorową i energetyczną całość. Efekt końcowy oceńce sami.



Szara baza broszki jest usztywniona. Całość wykonana z kolorowego filcu i ozdobiona koralikami. Tył z klasycznym zapięciem broszkowym.

Właścicielce broszki także należą się podziękowania za motywację do powstania bloga:) Dzięki!;)

Kwiaty polskie ze specjalną dedykacją:)

Całkiem niedawno, bo w zeszłym tygodniu wyszły spod mojej igły 2 polskie kwiaty. Obie broszki wykonałam na specjalne życzenie i zamówienie obecnych właścicielek. Doszły mnie już nawet słuchy, że zostały już założone na pierwsze wyjście i godnie zdobiły klapy marynarek obu pań. Bardzo mnie to cieszy, bo cóż mogłoby mnie ucieszyć bardziej niż pozytywny odzew klientek.

Obie panie ochrzczone przeze mnie matkami chrzestnymi tegoż bloga bardzo się już denerwują, że nie umieściłam tu jeszcze kwiatów polskich. Dziś naprawiam mój poważny błąd i niniejszym przedstawiam obie brochy. Przy okazji dziękuję też bardzo za zmobilizowanie mnie to założenie tej strony;) Ze specjalną dedykacją dla Was!

Oto czerwony mak. Wykonany z czerwonej 100% wełny, wykończony filcem i czarnymi koralikami. Z tyłu uniwersalne broszkowe zapięcie.

Projekt inspirowany zdjęciami naturalnych kwiatów.












Oraz słonecznik - wykonany z żółtego i brązowego filcu. Środek wyszywany ręcznie brązowymi cekinami. Z tyłu uniwersalne broszkowe zapięcie.


Projekt inspirowany zdjęciami naturalnych kwiatów.

środa, 1 sierpnia 2012

Wielkooookie sowy

Sowy to jeden z moich ulubionych motywów. Lubię je szyć w różnych rozmiarach i kolorach. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy z fakty ilu jest miłośników i kolekcjonerów sów. Robiłam już sowy przytulanki, sowy ozdoby do powieszenia na ścianę, sowy brosze i mniejsze broszeczki. Urosła już pewnie pokaźna rodzina, tylko większość z nich rozjechała się po całej Polsce. Przedstawiam wam kilka z nich, aktualnie bezdomnych:)

Była też pewna sowa bardziej glamur, na specjalne życzenie swej pani nosi cekiny i uważam, że bardzo jej z tym do twarzy. Zresztą jaj jej pani z rzeczoną sową w klapie marynary;)


Tej sowie nadano imię BORYSOWA, które miała wyszyte z tyłu na plecach. Proszę wybaczyć, posiadam wyłącznie zdjęcie sowy w trakcie szycia. Nie zrobiłam zdjęcia skończonej sówce... Borysowa zamieszkała u pewnego chłopca imieniem Borys i mam nadzieję, że sobie przypadli do gustu.


drugi znany wszystkim wzór

Takie broszki także robie wiele osób. Ten wzór także "przyniosłam" z warsztatów robienia broszek, o którym wspominałam we wcześniejszym poście.
Takie broszki robię wtedy, kiedy mam nadający się na nie materiał...

... kiedy mam na nie zamówienie albo bluzkę, która nie okazała się trafionym zakupem i chcę jej podarować drugie życie:))

broszka w pełni z recyclingu:)

znany wam pewnie wzór

Dość popularny wzór broszki, który powiela wiele osób. Sama nauczyłam się go na warsztatach z robienia broszek. Ciiii.. Zapisałam się z ciekawości czy nauczę się czegoś nowego i faktycznie tam poznałam tez wzór, którego przedtem nie wypróbowywałam:) 

Bardzo wdzięczny model, bo przy umiejętnym składaniu opłatków można osiągnąć różny efekt. Od całkiem małego kwiatka, poprzez rozłożyste aż po wielkie, grube mięsiste głowy kwiatów jak u uwielbianych przeze mnie piwonii.


Taki duży kwiat wspaniale ozdobi i ożywi np.jesienny płaszcz.

zawijasy

Osobiście bardzo lubię te broszki. Lubią wymykać się spod kontroli. Mogę zaplanować kolorystykę filcu i nici, ale zawijas lubi mi się wymykać spod kontroli. O ostatecznym wyglądzie zawijasa zwykle decyduje przypadek i Szanowy Pan Filc. Mnie to jednak nie przeszkadza.

Kiedyś wymieniałyśmy się zdjęciami naszych wyrobów z koleżankami i zawijasa nazwano wtedy "człowiekiem w plasterkach". Też ładnie, prawda?;)

zawijas w odsłonie czekoladowo-błękitnej


duże kwiaty

Kwiat mojego projektu. Dość duży, bo zmieściłyby się w kwadracie 14x14cm, ale płaski. Płatki usztywnione, środek wypełniony miękki. Całość bardzo lekka. Tył uszyty, zamknięty filcem w tym samym kolorze co baza broszki, zapięcie broszkowe. Naturalnie kolorystyka dowolna!:)


kolorowe kleksy

Postanowiłam, że muszę się Wam  trochę przedtsawić, żeby nie być gołosłowną, że robię broszki. Stąd ilość moich dzisiejszych wpisów. Oto kleksy. Przez niektórych nazywane amebami lub kwiatami. Dozwolone jest mieszanie barw, kolorów nici. Ja najbardziej lubię dobierać nici w kontrastującym kolorze.

Kleksy pięcioramienne mieszczą się w kwadracie 13x13cm. Kleks trójramienny jest nieco mniejszy, ma około 9x9cm.

Dla osób podążających za trendami w modzie - kleksy w modnych w tym sezonie kolorach neonowych.